VIDEO: Rozmowa z Ewą Błaszczak o „Angażującym Liderze” | Marcin Osman
Książki o biznesie

VIDEO: Rozmowa z Ewą Błaszczak o „Angażującym Liderze”

Jak angażować aby nie trzeba było motywować? Rozmowa z Ewą Błaszczak współautorką książki Angażujący Lider 😉 Książkę możesz znaleźć TUTAJ.

Zapis mojej rozmowy z Ewą Błaszczak – o podejściu do życia, ludzi, byciu liderem, typach osobowości oraz po prostu o biznesie. Na luzie jak zawsze u mnie 🙂

Marcin: Witajcie, ja nazywam się Marcin Osman i moim gościem dzisiaj jest Ewa Błaszczyk.

Ewa: Dzień dobry.

Marcin: Autorka między innymi książki „Angażujący lider” i, jak się dowiedzieliśmy przed chwilką, kolejnych książek, które będą powstawały…

Ewa: Tak.

Marcin: O kolorach

Ewa: Tak, będzie książka o kolorach, będzie książka o tym, o instrukcji obsługi człowieka. Wyobrażasz sobie, że będzie tak po prostu instrukcja obsługi człowieka, na przykład teściowej.

Marcin: Właśnie miałem się pytać, czy będą jakieś edycje, no nie wiem, teściowej, żony, siostry…

Ewa: Tak, będzie, będzie, będzie obsługa teściowej, obsługa będzie dzieci, będę po prostu nową supernianią…

Marcin: Gdzie jest ten włącznik/wyłącznik, power off?

Ewa: Tak, będzie, będzie… Będzie obsługa też gimnazjalistów, dlatego że już jakiś czas temu żeśmy zaczęli pomagać gimnazjalistom w wyborze ich drogi życiowej, więc tak będzie. Będziemy angażować teraz po prostu wszystkich w instrukcje obsługi człowieka

Marcin: Dobra. Powiedz mi Ewa, o co chodzi z tym „Liderem angażującym”, wszyscy wiemy, że trzeba angażować i tak dalej, ale czemu wy o tym książkę napisaliście i czemu uważasz, że twoje doświadczenia są lepsze, konkretne, sprawdzone… Bo tutaj ludzie nas oglądają i nie znają, będą kwestionowali… No wiadomo, trzeba angażować, spoko spoko, ale jak to robić, z kim, żeby to było efektywne, bo mówimy o biznesie, żeby na koniec te aktywności generowały nam wzrost, prawda?

Ewa: Pytań dużo. Tak.

Marcin: (słowa giną w śmiechu Ewy).

Ewa: Wybierzemy sobie, losowanie. Ja zacznę od tego słowa, że mówiłeś, że trzeba angażować.

Marcin: Tak.

Ewa: W ogóle nie trzeba.

Marcin: Odwołuję to co powiedziałem.

Ewa: W ogóle nie trzeba. Można. Jak chcesz, to możesz, nie musisz. Niektórzy w ogóle nie angażują i robią świetne interesy. Biznes, w ogóle…

Marcin: Jakiś przykład podaj, nie wiem…

Ewa: Tylko jest jedna rzecz…

Marcin: Kulczyk, te formaty, czy…

Ewa: No tak w ogóle… No taki Jobs na przykład, no nie był liderem angażującym za bardzo. Natomiast pytanie jest, bo jak nie angażujesz, to musisz cały czas pilnować biznesu. Tak patrzeć tak, wiesz… Cały czas, cały czas być na miejscu, sprawdzać, testować, to jest coś takiego, że lider który nie angażuje, potrzebuje cały czas motywować ludzi. Czyli tak jak jest taka bujawka dla dzieci, to musisz co półtorej minuty wrzucać dwa zeta. I nie możesz odejść, bo musisz wrzucać dwa zeta. Jak ci się skończy dwa zeta, musisz lecieć po dwa zeta, nie? I to jest motywowanie.

Marcin: OK.

Ewa: Tak? Ale pytanie: co jak ci się skończy dwa zeta? Czyli po prostu nie masz czym motywować ludzi, nie możesz im dać podwyżki, nie możesz im dać premii, tak? Po prostu nie masz takich możliwości, nie możesz im dać awansu, bo masz płaską organizację na przykład. I chcesz jeszcze na dodatek wyjechać na – nie daj Bóg – na urlop…

Marcin: Na Bali.

Ewa: Na Bali, na przykład na Bali, dwudziestego drugiego marca lecę na Bali, cudownie jest. Chcesz jechać na urlop. I chciałbyś, żeby twój biznes się kręcił…

Marcin: Tak.

Ewa: I po to jest angażowanie. Czyli ty nie musisz… Angażowanie to jest coś takiego, mam taką znajomą lider, która wdrożyła w życie nasze metody angażowania. I wiecie jaki był efekt? Taki przykład mi opowiedziała…

Marcin: Wyjechała na Bali.

Ewa: Nie. Nie wyjechała na Bali. Była taka sytuacja, że w piątek wezwał ją zarząd i kazał zrobić na poniedziałek jakiś ogromny raport. Ta moja znajoma – dyrektor takiego wysokiego szczebla – znając, wiedząc ile to jest pracy, powiedziała, że to zajęłoby mniej więcej dwa tygodnie żeby to zrobić, ten raport. No można go zrobić w uproszczeniu, przez parę dni. Przyszła do swojego zespołu, mówi: „słuchajcie kochani, jest taka sytuacja, na poniedziałek, nie wiem, spróbujmy coś cokolwiek zrobić”. Robili cały piątek i wieczorem okazało się, że są daleko, no więc moja znajoma powiedziała: „dobra, to po prostu olewamy to, nie robimy tego, bo to jest bez sensu, nie damy i tak rady, ja to biorę na siebie, w poniedziałek ja wytłumaczę was przed zarządem”. W niedzielę tknęło ją coś, tak mi się, przynajmniej ze trzy slajdy na zarząd, że tam nie, że tam tutaj: „o, proszę państwa, szanowni państwo, tu prezentujemy taki wykres, ale tych wykresów nie ma, ponieważ nie było czasu, nie wiem, cokolwiek. Przyszła do roboty, żeby to napisać i zastała swoich ludzi tak, jak ich zostawiła w piątek. I oni już kończyli pracę.

Marcin: Dobra. To jest efekt i teraz wiemy, że to działa, spoko. Powiedz jak. Instrukcja w trzech krokach.

Ewa: Trzeba być…

Marcin: Uhm…

Ewa: Kimś.

Marcin: Aha, myślałem że po prostu, „być”.

Ewa: Tak. Bo to się… To ma dwa elementy. Przede wszystkim, najgorszy lider to jest taki, którego nie ma z ludźmi. Musisz być ze swoimi ludźmi, czyli po prostu przyjdź, przywitaj się, pogadaj z nimi, odwiedź ich pokoje, pojedź do swoich oddziałów, w Pszczynie na przykład, albo w Toruniu. Musisz być, nawet jak masz wirtualny zespół, to bądź z nimi, w mediach społecznościowych, zobacz ich fizycznie, po prostu z nimi bądź.

Marcin: Właśnie miałem to powiedzieć, bo… O tym z Ewą już rozmawiałem, że ja jestem bardzo często zdalnie, ale Ewa mówi: „no dobrze, ale widzę co robisz i twoja aktywność jest… Jest.”.

Ewa: Tak. Tak, teraz to się zmienia, no nie możemy uciec od tego, że mamy cały wirtualny świat i to też jest obecność, tak? Pytanie, jak tam jesteś. Czy jesteś sztywny, niedostępny, czy jesteś w tych mediach społecznościowych sobą. I to jest ten drugi element „być”. Lider angażujący – ponieważ to musi być szczery – jeśli jak masz zaangażować ludzi tak, że oni przyjdą, zostaną do niedzieli w robocie, to musi być szczery. To się nie da udawać.

Marcin: Na długą metę nie ma opcji.

Ewa: Nie da się tego udać, więc musisz być autentyczny. Dlatego jak ja cię widzę, tak, na tym fejsie czasami takiego, czasami siakiego, śmiesznego czasem, tak? Ale takiego sympatycznego, widzę człowieka po prostu, nie? I że jesteś autentyczny. I że jesteś na tym fejsie taki sam, jak potem cię widzę, jak gotujemy tam w kuchni, gdzieś… No to, to po prostu ty jesteś też dla mnie i dla wielu tysięcy z nas. Udostępniajcie.

Marcin: Dobrze, dobry uczeń. A wiesz, ile osób mówi mi – to o tej autentyczności – dużo osób mówi mi, że mój uśmiech jest nieautentyczny. I zobaczyłem, że to są osoby, które są nowe w mojej społeczności albo takie, które nie chcą mnie poznać. No i teraz jak tą autentyczność komunikować, żeby przeskoczyć ten etap, gdzie oni mają: „On się cały czas uśmiecha. Kurde, nie jest możliwe, żeby człowiek cały czas się uśmiechał.”

Ewa: Jest to możliwe.

Marcin: A jest.

Ewa: To jest możliwe proszę państwa, to jest nerwowe, ale potem zrobimy mu terapię, to się nie przejmujcie. Będzie dobrze.

Marcin: Więc jak tą autentyczność prezentować w taki sposób, żeby nie robić sobie wrogów, a jak… Słuchaj, ja kiedyś myślałem, że jak idę na jakąś rozmowę, jestem optymistyczny, jest dobrze. A wychodzi mi że nie. Bo trzeba dopasować się do odbiorcy, więc często uśmiech mój zmniejszam i go tak dawkuję.

Ewa: Dużo pytań, tak… Pytań dużo… Masa, tak, czekaj, zgubiłam wątek, bo coś chciałam powiedzieć… A, wiem, zwróciłam uwagę moją, to co, że powiedziałeś, „przeskoczyć etap”.

Marcin: Uhm.

Ewa: W autentyczności nie da się przeskoczyć etapu.

Marcin: Czyli zawsze muszę przejść przez tą drogę ,,poznaję kogoś „, pracownika, klienta, on myśli sobie: „on się kuźwa cały czas uśmiecha”. Ale jak on zobaczy, że ja cały czas się uśmiecham, nie tylko w tej sytuacji, gdzie tam dopinam jakiś deal, no to wtedy on to: „a, on taki jest, no spoko, lubię Osmana”.

Ewa: Tak, to jest czas, budowanie relacji, wzajemny czas. Angażowanie to jest budowanie relacji, to jest inwestycja w czas, trzeba chodzić, rozmawiać, dawać się ludziom poznawać. Dawać się poznawać z tych dobrych stron, dawkować im siebie też na początek, tak? Żeby nie doznali szoku Osmanowego na przykład, albo Błaszczakowego szoku.

Marcin: No.

Ewa: Ale bycie autentycznym. I do tego jest potrzebne co? Odwaga. Żeby być sobą i – jest takie pojęcie, „zajmować przestrzeń”…

Marcin: All of the space.

Ewa: No to, takie ładne, nie?

Marcin: Że wchodzisz i…

Ewa: Że jesteś, tak? Że to szczególnie gdzieś tam mam taką misję, żeby napisać jeszcze książkę dla kobiet, angażujących liderek.

Marcin: Znam firmę, która ci w tym pomoże.

Ewa: Super. Ja wiem, że mi pomogą, udostępniajcie. Tak. I ta obecność jest szczególnie ważna, ta część obecności jesz szczególnie ważna dla kobiet, bo my często kobiety się odsuwamy: ,,A może ja nie pójdę na to spotkanie”, „A może ja się nie będę odzywać”, „A może…”. Osman macha tu wam przed kamerą, tu, taki jest cały, wyprostowany, a ja tu taka: ,,nie wiem, czy ja dobrze wyglądam…”. Lider angażujący musi być. Jeśli ludzie mają za nami iść, to ja muszę być całą sobą, odważnie, bo oni muszą mi zaufać, że ja ich nie wywiodę w maliny, tak? Bo po co ja jestem? Ja jestem po to, żeby zaraz dać im obietnicę. Angażować to znaczy dawać, wiązać obietnicą. Obietnicą jest wizja przyszłości, którą ja jako lider im namaluję. Czyli moja druga umiejętność oprócz bycia, to jest umieć budować wizję. Taką wizję, taki obraz efektu w głowach człowieka, że oni się chcą pod to podłączyć i powiedzą ,,mm, to jest moje, ja z tą Błaszczakową, ja to z nią chcę zrobić, nie? To fajne jest”.

Marcin: Pociągnę jeszcze raz ten, jeszcze głębiej ten wątek pewności siebie, mi się to kojarzy z sytuacją, gdzie stoimy na pasach i jest czerwone światło, wszyscy stoją, tak jedną nogą wchodzą już na tą ulicę… Wchodzi ten gość…

Ewa: I idziesz za nim. Nawet na czerwonym świetle.

Marcin: Tak, oczywiście.

Ewa: Nawet na czerwonym świetle, jak gość wejdzie pewnie – i bardzo często tak jest – albo na przykład jak mamy światła drogowe i jedne są w lewo, reszta prosto. Ale jak ten człowiek, który skręca w lewo tak ruszy, to ci, co mają na prosto – czy czerwone światło – też ruszają.

Marcin: Ale też falstart jak ludzie biegają na bieżniach, nie? Nie wytrzymali tej presji.

Ewa: Falstart, tak. To jest ta charyzma. Ale ona się składa z pewnych elementów, można się jej nauczyć, to jest ta odwaga. Jestem, zaznaczam swoją obecność, wiem dokładnie kim jestem.

Marcin: Ale zobacz, to jest co? Bądź odważny, ale teraz pytanie, jak być odważnym? Co zrobić, żeby to się zadziało?

Ewa: Tak:

  1. a) spotykać się z ludźmi, odważnie, tak? Nie bać się siebie i nie bać się ich. Budować relacje, chodzić, rozmawiać,
  2. b) przede wszystkim wiedzieć, czego się chce. Nazwać to, umieć to nazwać w trzech słowach: „Why? How? What?”. Po co, jak i czego ja chcę. Dla siebie i dla innych. Ja, moje „Why?” to jest: „Ja wstaję codziennie rano po to, żeby ludzie pracowali z większym sensem i w lepszej atmosferze”. Z większym sensem i w lepszej atmosferze. I to będę robić do końca życia, mam nadzieję, chyba że wpadnę na coś lepszego.

Marcin: Mówimy o tej sferze bardzo takiej inspirująco-motywacyjnej. A jakie narzędzia byś zaproponowała ludziom? Po pierwsze do rozpoznania siebie, bo mi się wydaje, że bardzo istotne jest to, że muszę wiedzieć jaki jestem, jakie są moje słabości, żeby wiedzieć czego nie robić, a nie nad czym mam pracować. Nie wiem, jak to u ciebie wygląda, ja staram się w ogóle nie pracować nad swoimi słabościami, tylko staram się ich nie realizować. Czyli jeśli nie mam kompetencji w czymś, fuck it, zostawiam, idę dalej, rezygnuję…

Ewa: Tak. Podstawowe zasady… Kamila Kruk napisała taką fajną książkę, nie wiem czy ją tu mamy, żebyśmy mogli zaprezentować, ,,Poznaj siebie”. Mamy taką książkę? Zaraz przyjdzie książka. Tam jest sto dwadzieścia pięć ćwiczeń na to, żeby ustalić, kim się jest.

Marcin: To jest książka bez treści, tam są same ćwiczenia.

Ewa: Tak.

Marcin: Czyli wywaliliśmy całą niepotrzebną część.

Ewa: Same ćwiczenia. Bierzesz, o, tutaj książka nadeszła. „Kim jesteś?” To jest po prostu ta książka, żeby wiedzieć kim się jest, żeby móc być potem liderem angażującym. Bierzesz ćwiczenie i po prostu robisz, tak? Dobrym sposobem jest też taka mapa tożsamości. Mapy tożsamości robi się z przyjaciółmi przy winie, albo nie przy winie, oczywiście przy wodzie się robi mapę tożsamości… Bierzesz kartkę, bierzesz swoich przyjaciół, nie? I oni rzucają hasła jaki ty jesteś, kim ty jesteś, tak? Ja mam na przykład, że jestem pijaczem kawy, albo jakieś… I dowiadujesz się, po prostu w pół wieczoru już wiesz kim jestem. Widzisz. I zobaczysz jak bardzo to jest spójne. I jeszcze zobaczysz, że…

Marcin: Robimy. Robimy.

Ewa: Mimo że przez dwadzieścia lat próbowałeś – ja na przykład próbowałam ukryć że jestem bossy, nie? – to moja przyjaciółka ostatnio na Bali mówi „Jezu, ty jesteś taka bossy”. Ja jestem bossy? Ja jestem uległa, ja w ogóle wszystko robię to, co chcą inni. „Nie, ty jesteś bossy”. Jak chciałam zmienić zawód – bo byłam doradcą podatkowym – i mówię „Wiecie, rewelacja!”… Doradcą podatkowym numer 09979… Mówię moim przyjaciółkom: „Wiecie co, ja chyba muszę zmienić zawód”, a one tak na mnie patrzą: „Przecież nam to od dziesięciu lat mówisz”. I mówię „Ja?”. Wasi przyjaciele wiedzą, kim jesteście. Jeśli ich zapytacie o to, możecie zrobić sobie taką rundkę: zapytaj Osmana, kim jesteś, on ci powie.

Marcin: To jest pomysł na program, czyli „Zapytaj Osmana”.

Ewa: Tak. „Zapytaj Osmana”, dobry program, nie?

Marcin: Ale wiesz co, my też z Kamilą czy tu z Dominiką często widzimy ludzi, którzy mają ogromne potencjały i my widzimy, że ta dziewczyna powinna malować, a ona na przykład, nie wiem, sprzedaje kredyty.

Ewa: No.

Marcin: Myślisz sobie „What the fuck? Dlaczego?”. A my to widzimy, wszyscy wokół niej to widzą. A ona robi te, nie wiem, te kredyty…

Ewa: A mówiłeś jej to?

Marcin: Boże, sto razy! Ale ona tego nie słyszy. Ona tego nie widzi. Czasami jest jakiś moment przełamania, oni, one to zauważają, najczęściej to jest w jakimś trudnym kryzysie, a rzadko… znaczy rzadko, też są przykłady inspiracji, że ktoś powiedział: „No w sumie, spróbuję, poeksperymentuję” i pół roku później ona tylko utrzymuje się wyłącznie z malowania.

Ewa: To jest druga rzecz, to jest taka ważna rzecz też, którą robi, to jest zadanie lidera angażującego. Lider angażujący po to zna ludzi, żeby umieć wydobywać z nich talenty. I to, do czego musi mieć też odwagę lider angażujący, to mówić ludziom prawdę w oczy. Czasem trudną…

Marcin: Zobacz, mam przemyślenia takie, że – a propos tego, co mówisz – że umiejętnością jest to, że ty i ja potrafimy zobaczyć w innych ludziach to, czego oni sami nie widzą.

Ewa: A skąd się to bierze? Że ich znamy.

Marcin: Lepiej niż oni?

Ewa: Tak. Zawsze osoby… może lepiej, inaczej.

Marcin: Oni nie mają wglądu?

Ewa: My mamy perspektywę. Jak masz perspektywę, jak patrzysz na obraz z bliska, to widzisz tyko detale, nie widzisz całości. Jak patrzysz z daleka, to widzisz obraz, widzisz strategię, tak? Dlatego warto pytać ludzi a lider angażujący ma obowiązek zobaczyć w ludziach, znać ludzi nie po to, żeby ich znać, tylko po to, żeby umieć zobaczyć, kto jest w czymś dobry, albo żeby mu powiedzieć, jak Vaynerchuk: „Słuchaj, nie będziesz biznesmenem. Idź, Błaszczak, zostań księgową, naprawdę, to ci dobrze zrobi”.

Marcin: Albo księdzem.

Ewa: Albo księdzem. O, mój tata chciał być księdzem. Nie, nie. Mój brat miał być księdzem a mój tata chciał zbierać tacę. Nie, taki układ był. Ja miałam być organistką, bo gram na tym… no taki biznes rodzinny.

Marcin: Na czym grasz?

Ewa: Ja jestem pianistką.

Marcin: I śpiewaczką, słyszałem. Da się tego słuchać.

Ewa: Śpiewaczką, bym nie przesadzała, ale tak.

Marcin: Raperką.

Ewa: Raperką jestem, tak. Gdzie jesteśmy?

Marcin: W tym momencie?

Ewa: No.

Marcin: Myślę, że jak widzę, jak komentarze później ludzi po tych naszych rozmowach, dla nich największą wartością, powiedzmy to jest moja hipoteza, jest to, w jaki sposób rozmawiamy i jak te rzeczy wyciągamy. Zobacz, ja z tej rozmowy wziąłem dla siebie, że umiejętnością jest zauważenie w innych osobach tego, co jest ich potencjałem, umiejętnością, na czym mogą zarabiać na przykład. W moim przypadku jeszcze, że jak widzę, że Tomek robi to, jeśli będzie robił to dalej, powie, że można u niego to kupić, on ma biznes. Tyle. Czyli Tomek – rysuj, maluj, wrzucaj na Facebooka i powiedz: chcesz kupić, wyślij mi informację prywatną. Koniec projektowania biznesu.

Ewa: Tak, koniec.

Marcin: A oni tego nie robią.

Ewa: Nie.

Marcin: I mi się wydawało, że to jest takie oczywiste, że każdy to widzi a teraz pokazałaś mi: „Nie, Osman, to jest twój talent, że potrafisz to zobaczyć”. Tak samo u ciebie.

Ewa: Tak.

Marcin: Narzędzia, oprócz tej książki i oprócz waszej książki. Narzędzia.

Ewa: Pierwsze narzędzie lidera angażującego: „Po co?”. Proszę państwa, jak wiemy po co coś robimy, to się angażujemy. Jeśli mi każą dzisiaj przepisać książkę telefoniczną, no nie wiem, no nie wiem, czy się zaangażuję.

Marcin: Wiesz co, ja bym zrobił? Ja bym wrzucił na Facebooka „Pomóżcie” i tysiąc osób by zrobiło to.

Ewa: No właśnie. Ale oni to zrobią po co? Po co oni to zrobią?

Marcin: Bo ich o to poprosiłem. Dlatego, że dałem…

Ewa: Tak, dla ciebie. Oni to zrobią dla niego, dla tego faceta w muszce. Ja też mam muszkę.

Marcin: A dlaczego dla mnie to zrobią?

Ewa: Bo masz relacje z nimi i ty im dużo…

Marcin: A budowaną przez co?

Ewa: Przez czas, przez to, że dużo im dajesz.

Marcin: Tak, tak. Gary Vaynerchuk: „Dawaj, dawaj, dawaj a może pewnego dnia będziesz musiał o to poprosić”. Znaczy poprosić o „Hej, pomóżcie teraz mi”.

Ewa: Tak. Ale ta hojność w dawaniu, u lidera: być, dawać, budować relacje, szukać talentów, a potem przyjść i powiedzieć: „Słuchajcie chłopaki i dziewczyny, teraz ja mam dla was prośbę, wezwanie, zadanie, cel, coś… chcę, żebyśmy teraz wspólnie zrobili po coś, tak? Na przykład teraz, na jutro chcę, żebyśmy wspólnie przepisali książkę telefoniczną, bo za każdą stronę przepisanej książki telefonicznej dziecko chore dostanie 5 groszy. Czy wy to zrobicie? Dla mnie, ze mną razem?” Ja wam gwarantuję, że oni to zrobią. Kiedy mamy tę relację silną, wiemy, kim jesteśmy, nie boimy się stanąć i powiedzieć: „Słuchajcie, znamy się, lubimy się, zróbmy coś razem”. I musicie im powiedzieć, po co mają coś robić. My mamy dość korporacyjnej bieżączki, mamy dość robienia kawału dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty. Mów człowiekowi, po co on ma coś robić. Chcesz od niego, żeby ci zrobił prezentację, mów po co: „Słuchaj, wiesz, potrzebuję taką prezentację, że jak wejdę na ten zarząd, to oni po prostu szczęki zbieleją. Obojętnie co tam będzie, im mają opaść szczęki”. Nie? Takie „po co” na przykład. Ludziom się wtedy lepiej pracuje, łatwiej nie trzeba ich pilnować, kiedy wiedzą, po co. To jest moje ukochane pytanie. Zadawajcie sobie i innym pytanie „po co?”.

Marcin: Ja też widzę, że ogromna liczba osób próbuje kopiować to, co ty robisz, to co ja robię, ale oni nie chcą włożyć tego zaangażowania i roboty. Nawet jeżeli ja podam im dokładnie instrukcję, jak ten post ma technicznie być wykonany na Facebooku czy na Instagramie, no to oni go produkują, ale to nie działa. Mówią: „Osman, to nie działa. A zrobiłeś sto postów? No nie, jeden. No to rób drugi, trzeci, czwarty…”.

Ewa: Tak, ćwiczyć.

Marcin: I nagle jest ten moment takiego przełamania, że co nie powiem, jest interakcja. I oni na to patrzą, ale zapominają o tej robocie, którą musimy wykonać wcześniej.

Ewa: Tak.

Marcin: Dalej cię będę męczył o narzędzia. Jest dużo testów psychologicznych, które pozwalają określić, kim jesteś, jakie masz swoje mechanizmy i tak dalej. Powiedz o tych, które ty polecasz…

Ewa: Mogę? Mogę?

Marcin: Pewno.

Ewa: Cudownie. Każdy z nas musi zrobić oczywiście te ćwiczenia z książki Kamili i jungowski test kolorów. To jest tak: najlepszym narzędziem jest „Extended DISC”, on jest płatny troszeczkę, ale jest rewelacyjny. W Internecie, jakbyście chcieli, bezpłatne, to są takie testy, które się nazywają MBTI i one są za darmo. I stamtąd się dowiecie, jakim jesteście typem osobowości. Są circa about cztery rodzaje ludzi, możemy ich nazwać kolorami.

Marcin: A jak się komuś nie spodoba to, co zobaczą?

Ewa: Nie może się nie spodobać, każdy kolor jest fajny, każdy jest dobry do czegoś innego, tylko trzeba lepiej… No bo tak: jak nie wiem, kim jestem, na przykład jestem czerwonym wojownikiem, czerwony – ten kolor w tej nomenklaturze, to jest wojownik, to jest człowiek nastawiony na cele (to że czerwień pokazuję, że to czerwony) i działający intuicyjnie, czyli on po prostu dowie się trzy rzeczy o liderze angażującym i mówi: ja już to wiem, jedziemy z tym koksem, do działania, tak, osiągajmy cele, wygrywajmy. Taki właśnie Osman, tu macie bordowy, to jest bordo. I takiego człowieka nie chcemy, żeby on na przykład był przy taśmie montażowej albo żeby on był twoim księgowym…

Marcin: O, nie chcecie.

Ewa: Jezus Maria, nie chcecie, żeby on był waszym księgowym. My musimy wiedzieć, że on jest wojownikiem, że jest czerwony, i że my go chcemy puścić, żeby on nam sprzedawał, żeby on nam tworzył wizje, żeby on nam ciągnął ludzi do przodu, żeby nam zwalniał i zatrudniał tysiące ludzi, bo on to zrobi świetnie, bo jest nastawiony na cel, działa szybko i intuicyjnie. I z drugiej strony on też musi wiedzieć, że jest czerwony, bo nagle zapragnie sobie, nie wiem, dziergać na drutach, bo jego kolega, który robi muszki, dzierga na drutach i to jest takie fajne, i chce dziergać, nie?

Marcin: Wszyscy moi kumple dziergają, tak.

Ewa: Wszyscy moi kumple dziergają a ja? Też chcę. I się denerwuje na siebie, że coś mu nie idzie, że jest niecierpliwy, że w ogóle krzywe ma te… Bo on nie ma precyzji, on nie ma atencji do detali, on się będzie frustrował.

Marcin: Kochana, ja jestem wędkarzem, gdzie precyzja to jest numer jeden.

Ewa: Dobra, ale tam zdobywasz, tam wygrywasz, tam walczysz ze sobą, ze światem, tam się musisz upodlić, jak mawia mój mąż, wędkarz również. Upodlisz się, nie? Czerwoni bardzo lubią się upodlić. Dlatego na przykład oni są biegaczami i biegają w zimie. Oni chodzą na te takie triathlony, nie? I w ogóle, że się tam w błocie…

Marcin: Łowienie podlodowe…

Ewa: …bo u nich musi być źle. A jak na przykład jesteś żółtym, żółty się nie lubi upodlić, bo żółty to jest nastawiony na atmosferę i na ludzi i musi być pięknie, on musi błyszczeć i w ogóle on ma milion pomysłów. Żółty jest inspiratorem. I taki żółty, w firmie gdzie jest najczęściej żółty? W jakim pomieszczeniu?

Marcin: Nie wiem, na kubku.

Ewa: Dominika będzie wiedzieć. Dominika, gdzie jest żółty? W firmie, w jakim pomieszczeniu jest najczęściej żółtego spotkamy. W kuchni!

Marcin: W McDonaldzie.

Ewa: W McDonaldzie. Żółci to są osoby, które mają, tak są programowani, mają zrobiony mózg, że oni muszą być z ludźmi. Najgorzej to ich zamknąć po prostu w audycie, tak, że siedzą i robią tabelki. To jest śmierć po prostu dla żółtego. Z drugiej strony: imprezę żółty zorganizuje, tak jak chcesz burzę mózgów, to on ma tak „super, słuchajcie, mega, fajnie” – oni mówią takie słowa, poznacie ich po tym – „mega, fajnie, zajebiście, po prostu będzie pan zadowolony”. Takie powiedzenie jest: „Nikt ci tyle nie da, ile ci żółty obieca”.

Marcin: Niemiec płakał, jak sprzedawał, tak?

Ewa: Tak. Są charyzmatyczni, oni budują zespoły naturalnie, ale muszą błyszczeć. Jeśli chcecie rozpoznać mężczyznę, mężczyzna żółty ma duże zegarki, jak zobaczycie takiego faceta, nie, że ma taką busolę, to duże prawdopodobieństwo, że jest żółty. Oraz kiedy logo przykrywa całą klatkę piersiową, nie? To również żółty. Ale są też żółci bez logo, tak.

Marcin: Czyli czerwony, żółty…

Ewa: Niebieski. Tu mamy niebieski. Niebieski to jest analityk, o właśnie.

Marcin: Marcin Osman, analityk. Dzień dobry.

Ewa: Analityk. Czyli mamy wojownika, inspiratora i analityka. Analityk to jest – o ile to są ekstrawertycy najczęściej – to to jest introwertyk. To jest taki człowiek: „Proszę państwa, co do zasady…

Marcin: Wykładowcy…

Ewa: …kolor niebieski charakteryzuje się…

Marcin: No weź, bo nam oglądalność spada.

Ewa: …głęboką analizą detali. Badania wskazują…”. I widzicie? Trzeba znać kolory, bo na przykład ktoś was strasznie denerwuje i nie wiecie czemu. Dlatego, że na przykład jesteście energetycznym żółtym i jak widzicie niebieskiego, to myślicie: „O Jezu, co za beton w ogóle, masakra”. Taki niebieski widzi żółtego i mówi: „Jezu, co za błazen, pusto w głowie a po prostu wszyscy go kochają. No skąd się to bierze”. Nie?

Marcin: Tak, tak.

Ewa: Więc żeby się też nie denerwować wzajemnie, lider angażujący musi to wiedzieć, żeby wiedział, jakich ma ludzi, jak ich dopasować. Ale jeszcze czwartego żeśmy nie przerobili. Zielony. Zielony to jest, proszę państwa, realizator. To jest taki człowiek, który z jednej strony z ludźmi, ale z drugiej strony jest nastawiony na detale. Rzetelny, poukładany, lojalny człowiek…

Marcin: Znam taką jedną osobę…

Ewa: …lubiący bezpieczeństwo, jak obieca – Kamila – jak obieca, to na pewno zrobi.

Marcin: Myślałem o Dominice w tym przypadku.

Ewa: Dominika tak samo. Nie lubi tak błyszczeć, gadać jakieś głupoty, ale jak się zobowiąże, to zrobi. Mają tendencję do marudzenia dlatego, że biorą na siebie zbyt dużo zwykle i potem: „O, ja nie dam rady, nie, nie, ja nie umiem, nie, ja nie mam czasu, tego się nie da”. Ale zawsze ci zrobi. Nawet jak się ma pociąć…

Marcin: Przychodzi czerwony: „Taa, zrobimy, taa”…

Ewa: U czerwonego wszystko jest zawsze: „A to weź to, zrób Dominika, to ci zajmie pięć minut”. A Dominika siedzi dwa tygodnie i końca nie widać. Tak to jest z czerwonymi. Oni zawsze mówią: „To ci zajmie pięć minut, wiesz?”. Zawsze mi to mąż robi, to jest ściema po prostu, ściema. Ale zielony – ja też jestem zielona – zielony siedzi i dłubie i dłubie i myśli: „Nie, potnę się, powieszę się, ale najpierw wyślę raport a potem się powieszę, żeby nikt ze mną nie miał kłopotów proszę państwa”. Tak to jest. Czyli ja muszę znać, jako lider angażujący, tak ludzi, że ja wiem, że Dominika jest zielona, że ty jesteś czerwony, tak? Po to, żeby też móc lepiej zarządzać ich talentami.

Marcin: Dorzucę od siebie. Nie ma nic złego w byciu jakimkolwiek kolorem, bo często ludzie pytają, jaki kolor jest najlepszy. Wszystkie są OK, jeśli ja mam świadomość tego, że komunikując się z zielonym, niebieskim muszę w inny sposób budować komunikat, i z kimś czerwonym, to mogę sobie pozwolić na maksa, żeby być tą gwiazdą, bo gwiazdy lubią gwiazdy nawzajem, ale muszę pamiętać, że jak będę gwiazdą, takim wiecie showmanem, to będzie tam siedział pan z tyłu sali i mówił… Będzie czekał, aż skończę prezentację.

Ewa: Tak. I my tu się wygłupiamy, ale prawda jest taka, że po pierwsze, nie dość, że nie jest źle być jakimś kolorem, żeby biznes dobrze szedł, zespoły najlepiej jak mają wszystkie kolory. Różnorodność…

Marcin: Cztery osoby czerwone w teamie to jest morderstwo, zabójstwo, wszystko.

Ewa: Harakiri od razu.

Marcin: Niebiescy sami – nie pójdą, no…

Ewa: Będą analizować do końca życia a na końcu stwierdzą, że „there is a risk”. Potrzebujemy kolorowych zespołów a lider musi umieć mówić i zachowywać się we wszystkich czterech kolorach. Teraz przed wami, mimo że jestem zielononiebieska, zachowuję się po żółtemu, ponieważ…

Marcin: A tu mi też te kolory, tu się czerwone przewijają…

Ewa: Ja nie mam nic czerwonego, nic proszę państwa, ale ja jestem liderem, ja mam odpowiedzialność za swoich ludzi i ja się tego musiałam nauczyć. Ponieważ jeśli ja chcę zaangażować, żeby ich, żeby taki Osman chciał ze mną współpracować, to ja nie mogę mu po zielonemu marudzić: „Marcin, ja nie dam rady zrobić tego live’a, ja nie umiem”. On nienawidzi marudzenia, nienawidzi po prostu.

Marcin: Moje pierwsze spotkanie z Ewą. Gadamy, gadamy, no i patrzę, no niebieska, zielona. Mówię, mówię, no nic, nic nie idzie. A Ewa później mówi mi: „Trzeba było dać mi przestrzeń, żebym mogła porozmawiać”.

Ewa: Lider musi być kolorowy, musi umieć dotrzeć do każdego.

Marcin: Powiedz Ewa, gdzie cię można znaleźć, jakieś linki, firmy.

Ewa: www.4results.pl, na Facebooka zachęcam i zapraszam.

Marcin: Teraz ludzie będą wpisywać słownie, wiesz: „czteryresults”.

Ewa: Cztery…

Marcin: Cyferka.

Ewa: Tam też możecie kupić książkę, oczywiście u tego pana też możecie kupić książkę, ponieważ ja propaguje, rozprowadza. Znajdziecie mnie na Facebooku, na LinkedIn’ie – Ewa Błaszczak. Zachęcam do dyskusji, do pytań, do odpowiedzi, do wszystkiego.

Marcin: Jeśli to wideo było dla ciebie wartościowe, udostępnij. Nie bądź skrytoczytaczem, okaż swoją wdzięczność i miłość wobec nas. Będzie dużo szerów, będzie więcej wywiadów. Dziękuję, Ewa Błaszczak…

Ewa: Marcin Osman. Bardzo dziękuję.

Marcin: Wczoraj taksówkarz rano powiedział mi „Dobranoc”, jak wychodziłem z taksówki.

Ewa: Ooo, od twojej jasności zrobiło mu się ciemno przed oczami.

Marcin: Dzięki, trzymajcie się. Cześć.

Ewa: Pa.

Newsletter

Bądźmy
w kontakcie

Zapisz