VIDEO: (Czy) jestem taki jakim widzą mnie inni? | Marcin Osman
Jak sprzedawać

VIDEO: (Czy) jestem taki jakim widzą mnie inni?

Niedzielne refleksje – czyli czy rzeczywiście jesteś taki jakim Cię inni widzą?

www.osmpower.pl 

Zaczęliśmy kręcić wideo tak na megapoważnie, jak widzicie w tej formie, miesiąc temu. Więc dzisiaj jest miesiąc i dwa dni odkąd zaczęliśmy produkować naszą OsmanTV, nie wiem, VlogOsman, Osman Live. Oprócz tego oczywiście jest Kamila ze swoimi występami i gośćmi, jest oczywiście Dominika Szymańska, która tutaj z tyłu operuje całym sprzętem, dzięki czemu my możemy się bardziej skupiać na przekazie a nie na operowaniu całym sprzętem i zazwyczaj jest dźwięk na naszych nagraniach, z naciskiem na „zazwyczaj”, ale jest wszystko w porządku. To był suchar, lecimy dalej.

I słuchajcie, widzę mnóstwo sytuacji, i zaczęło się to od sytuacji, która miała miejsce… dzisiaj się ona zadziała, był finał jej a zadziała się w poniedziałek. Przygotowujemy się tutaj z naszym teamem do nowego projektu wideo, który będzie miał premierę za tydzień w niedzielę na naszej konferencji „Liczy się sprzedaż.pl”. I to będzie projekt wideo. Wy go możecie znać, ale nie widziałem nikogo, kto by w takiej formie pokazywał treść, w Polsce. Więc znowu, jeśli ktoś tak robi, to dajcie mi znać wtedy, ale ja czegoś takiego nie widziałem, nie znalazłem czegoś takiego. I będziemy produkowali to, gdzie kamera będzie znacznie częściej w moim życiu pojawiała się obok mnie. Byliśmy z Dominiką na konferencji, takiej dwu-trzygodzinnej, wieczornej w poniedziałek, no i byłem ja, miałem wpięty mikroport, Dominika szalała z kamerą i rozmawialiśmy z wieloma uczestnikami tej konferencji. No i tam poznałem jedna osobę, której zostałem zarekomendowany jako fajna osoba do współpracy. No spoko, gadka-szmatka, tere-fere, wymiana kontaktów, ale nic się nie działo. No i ta osoba dzwoni do mnie wczoraj zapraszając mnie na spotkanie, żeby o tym dalej porozmawiać, i słyszę w bardzo fajnej, szczerej rozmowie, merytorycznej, w której ona się przekonała, że jestem fajny, spoko, konkretny człowiek, przedsiębiorca, słyszę takie wyznanie, że: „Miałam zupełnie inne zdanie o tobie w momencie, jak cię spotkałam w poniedziałek, bo to, co zobaczyłam czy zobaczyłem polegało na tym, że wszedł sobie Osman do pomieszczenia, odwalony, wystrojony, marynarki, muszki, poszetki. Obok dziewczyna z kamerą, czyli Dominika, która cały czas filmowała mnie”. No i ona myślała, ta osoba, że mi odbiło, odwaliło mi jakąś, wiecie, fazę na autopromo. I to jest jej perspektywa. Gdzie moja perspektywa jest zupełnie inna, perspektywa i intencja. Moją intencją, robiąc każde wideo, które daje wam wartość, jest zupełnie za free, jest to wideo, czasami jest to tekst, czasem jest to grafika, jest po to, żeby pokazując wam, jak my działamy, co my robimy, dawać wam narzędzia, możliwości i inspirację do tego, żebyście mogli we własny sposób realizować swoje rzeczy.

I teraz zobaczcie. Z jednej strony można być „oskarżonym” o parcie na szkło, fejm, jakąś „sodówkę”, że się biega z kamerą cały czas, a z drugiej strony naszą intencją jest podawanie wam wartości, wiedzy cały czas w jeszcze lepszy sposób. I zobaczyłem, że jeżeli nagrywamy mnie w naturalnym środowisku: na konferencji, na spotkaniu, w biurze, to można znaleźć bardzo dużo merytorycznego contentu, który nie powstałby, gdyby to nie było nagrane live. Bo jedną rzeczą jest to, jak ja do was mówię w jedną stronę, posiłkując się moją agendą, nie mam wymiany informacji, ale istotniejsze jest to, że w prawdziwych, realnych case’ach można lepiej oddać tą lekcję. I to było spojrzenie pokazujące, że moja intencja, moje zamiary są zupełnie niezrozumiane w pierwszym kontakcie.

I teraz: ja wiem, że nie każdy z was lubi to, co tworzymy, nie każdy z was to będzie udostępniał, nie każdy z was to będzie konsumował. Ale znowu muszę pamiętać o tym, żeby pokazywać szerszą perspektywę, jeszcze lepiej tłumaczyć, dlaczego, po co coś robimy, abyś ty, i ty, i ty miał lepszy kontekst tego, o czym mówimy. I znowu: ta moja perspektywa, na przykład: proszenie was o udostępnienia polega na tym, że jeśli tego nie będzie, będzie mi ciężej docierać do was z informacjami o kolejnym live’ie. I znowu usłyszałem komentarz, że jeżeli ja proszę o udostępnienie, no to proszę o żebroszery, po to, żeby był zasięg. To jest połowa prawdy. Ale druga połowa też jest taka, że jeśli ty tego materiału nie udostępniasz, no to przy kolejnym live’ie Facebook ci go nie podsunie, bo zbadał, że to nie jest dla ciebie interesujące. Więc każde „call to action” powoduje, że jest łatwiej ci tą treść konsumować, skoro chcesz mnie oglądać. Skoro swój czas poświęcasz na to spotkanie ze mną w niedzielę.

I dalej, kolejny punkt. Dużo komentarzy słyszymy o tym, że dużo wideo tworzymy, znaczy w domyśle jest, że za dużo wideo: a zrobiłbyś jedno, jedno a dobrze, a w innej formie, a z innym gościem, i tak dalej, i tak dalej. I znowu, lekcja od Gary’ego Vaynerchuka: „More is more. Do it!”. Rób to! Więc robimy. I spojrzałem sobie dzisiaj na przykład na kanał Gonciarza, polski vloger, duże zasięgi i ogromny sukces i on nagrał prawie trzysta wideo w roku 2016. Więc mi wychodzi, że musi to być wideo przynajmniej jedno dziennie, a pewnie i więcej, bo czasami jest dzień czy tydzień, gdzie nie ma czasu tego w ogóle zrobić albo jesteśmy skupieni na zupełnie innych aktywnościach. I znowu: „More is more”. Jedni mówią: za dużo tego jest, środek ogląda, a fani, czyli na przykład ty i ty, i ty, cieszą się, że mają więcej treści, która może budować ich biznes. Co znaczy za dużo? Jak wrzuciłem godzinę sześć minut materiału z konferencji Jacka Walkiewicza, to słyszałem mnóstwo komentarzy, że to jest za długie. Ale jak patrzę statystyki oglądalności, to ludzie oglądają to do końca, albo do trzech czwartych, czyli bardzo długo. I to wideo miało najwięcej interakcji w komentarzach.

Robimy dużo wideo z tego powodu, że chcemy utrzymać wytrwałość, czyli pokazać wam, że to, co my robimy, jest tak na poważnie. To nie jest jedno wideo, to nie są dwa wideo. To jest przynajmniej jedno wideo dziennie. I wczoraj na przykład poczułem, że wideo jest moim nawykiem. Mimo tego, że byłem na konferencji, która zajęła mi cały dzień, przygotowałem, wrzuciłem dla was z telefonu liva’a zrobionego wieczorem, dzieląc się z wami moją lekcją. Możecie to wziąć, możecie tego nie brać, ale to ja swoją robotę zrobiłem, podałem wam porcję contentu. I to jest kolejna rzecz, która powoduje, że mogę być w lepszym kontakcie z wami.

Co widzą ludzie? Ludzie widzą energetycznego Osmana, uśmiechniętego, wystrojonego i tak dalej. Myślą sobie: „Wow! Zajebiście!”. Albo myślą: „Coś mi tutaj nie gra. Przecież nie może być tak idealnie”. No i oczywiście, że nie jest idealnie. Dlatego napisałem książkę pod tytułem: „Jak radzić sobie z porażką nie tylko w biznesie”, gdzie opisałem całą moją historię tego, jak pozyskałem, doświadczyłem, mam dalej na „ciele przedsiębiorcy” ogromną liczbę blizn, które są z tego obszaru, z tego fragmentu mojego życia, który był najbardziej traumatycznym doświadczeniem ever, jakiego doświadczyłem. I znowu: patrzenie na mnie przez wycinek, przez fragment tej mojej historii, jest znowu zniekształceniem mojej osoby, bo budujesz sobie: „Hej, Osman coś kreuje”. Ale Osman kreuje, pokazuje ci obszar jeden i drugi. Jeśli ktoś mówi o moich porażkach z przeszłości, no to ja mówię: „Masz rację, napisałem o tym całą książkę. Ale teraz zrobiliśmy dwie edycje konferencji Fail Way, czyli jak radzić sobie z porażką nie tylko w biznesie. Napisałem o tym książkę. I nie ma już kolejnych edycji konferencji w temacie porażek, bo skupiamy się na zupełnie innych elementach procesu, nie wiem, osiągania, zwiększania zasięgów czy wydawania kolejnych książek, gdzie zrobiliśmy już porcję wiedzy, contentu i wartości dla społeczeństwa, zupełnie za free, w którym pokazaliśmy, jak radzić sobie z trudnościami w biznesie. I teraz od tego miejsca idziemy, tak jak mówi Brian Tracy „How to do more?”, czyli „Jak osiągać więcej? Jak robić więcej?”. I to jest całe wow.

Kolejny mit, jaki widzę. Kojarzycie pewnie książkę Gary’ego Vaynerchuka „Jab, jab, jab, right hook”. Ja często o tym mówię i ludzie sobie tłumaczą: „Daj, daj, daj i później weź”. I liczą, że jeżeli dają jakąś porcję contentu na przykład, który według nich jest wartościowy, to na końcu będą mogli wziąć to, czego potrzebują. Ale na końcu nie jest „weź”, tylko na końcu jest „poproś”. I znowu: widziałem dzisiaj mojego znajomego, którego jeszcze na Facebooku mam, udostępnił artykuł o biznesie, który jest tak mocno nakierunkowany na to, żeby on na tym zyskał bardzo dużo, że zapomina w ogóle o daniu wartości swoim odbiorcom, nawet w momencie komunikowania tej treści publicznie, że: „Hej, jest nowy post”. On robi spaming. I wchodzę sobie w ten post, klikam oczekując fajnej wartości, a tam jest prawie nic, czyli więcej treści na skróty niż pełnej otwartości i transparentności. Ja też chciałbym, żebyście sami sobie na to pytanie odpowiedzieli, czy byłbym w stanie cały czas kreować w sposób sztuczny siebie, jeśli tak dużo wideo powstaje. Jak nasze wideo wejdzie jeszcze na kolejny poziom od przyszłego tygodnia od niedzieli, to zobaczycie naprawdę, jak wygląda cały dzień a może cała doba Osmana w niektórych dniach u mnie w miesiącu. Ale o tym będzie w kolejnych tam częściach i zdarzeniach.

Kolejny aspekt. Ludzie wydają książki. Osman wydaje książki. Osman napisał piętnaście książek. Osman wydał milion książek. I tu część ludzi myśli: „Wow!”, ale część osób myśli sobie: „No tak, ale o czym on może pisać?”. I znowu: dzisiaj byłem w radio u Marzeny Mazur, w TOK FM i ona zapytała mnie, ale co taki młody człowiek jak ja może wiedzieć o porażce w biznesie. Ale jak opowiedziałem jej moją historię, moje lekcje, powiedziała: „Wow! Szacun!”. I to pokazuje też to, z jak różnej perspektywy i oceny można analizować osobę, na którą patrzycie. Casey Neistat, mój guru wideo. Wszystkie jego filmy są pozytywne, ale jak sobie pooglądacie materiały takie behind the scenes, to zobaczycie gościa, który ma normalne, realne, codzienne problemy. Tak samo Gary V. Tak samo każdy z nas, tylko element pokazywania tego przed kamerą musi być pozytywny, bo ja chcę dawać wam wartość merytoryczną na fajnej energii.

Mój ulubiony case. A może sobie spojrzę też tutaj w pytania albo w waszą aktywność. Cały czas dołączacie, pięknie, pięknie. More is more. Dawid Wojciechowski zauważył „More is more. More, more, more”. Dobrze. Zrób z tego mema, zrób moje zdjęcie, wrzuć te trzy wyrazy, wrzuć w Internet, otaguj mnie i będę ci wdzięczny za mikrowkład w tą naszą wieczorną transmisję. I znowu: jeśli jesteś ze mną już te dobre pewnie piętnaście minut i widzisz w tym wartość, no to udostępnij ten materiał dalej. I znowu gdybym ja tego nie robił, tego udostępniania, no to ten materiał by nie docierał do kolejnych osób.

Mimo tego, iż wiele osób ogląda moje materiały, nie widzę jakby wdzięczności za to tak dużej, jaką by się wydawało, że trzeba za taką robotę dostawać. Ale dla mnie to nie ma żadnego znaczenia, bo znowu: robienie rzeczy, które należy robić, należy robić i ja nie oczekuję żadnej wdzięczności za to. Jeżeli ona się pojawia – super! To moje podpuszczanie was: udostępnij, żartowanie z wami, gry słowne o tym udostępnianiu są po to, żeby pokazać wam, ze jest taka możliwość. Gdybym tego nie mówił, no to byście tego nie robili prawdopodobnie, bo nawet nie wiecie, jak bardzo ważną jest to rzeczą.

Kolejna rzecz: analiza tego, gdy masz kontakt z klientem i klient niczego od ciebie nie kupuje i wychodzi. Byłem teraz przez dwa dni na konferencji. Dwa dni, byłem dobę na konferencji. A konferencja trwała prawie całe dwa dni, tylko że ja pierwszego dnia po śniadaniu pojechałem do robienia swoich rzeczy, wróciłem do Warszawy. I znowu: na wyjściu trzymałem pytania od organizatorów co się stało, czemu wyjeżdżam i tak dalej. Mówię: „Wyjeżdżam, bo mam swoje inne plany”. „Ale jakie? Zmień je, zostań z nami”. Mówię: „Nie. Jadę, bo jadę, jestem dużym chłopcem, mogę sobie jechać”. I znowu interpretacja była taka, że „widocznie dla niego to było nieciekawe”, ale nie było zapytania, takiego szczerego „dlaczego wyjechałeś?”, albo „czemu wyjeżdżasz, czego ci brakowało?”. I pokazuję różne przykłady z całej tej mojej listy, żeby pokazać wam perspektywę różnej oceny i analizy sytuacji, którą widzicie. Case mój ulubiony: ludzie myślą – myślą, ludzie widzą, wy widzicie – że ja cały czas jestem uśmiechnięty. Inaczej, wy widzicie, że na każdym wideo ja jestem uśmiechnięty. Myślicie sobie może, ze ja się uśmiecham tylko do kamery. To jest prawda. Ale ja również uśmiecham się permanentnie cały czas poza kamerą, bez znaczenia na to, co się u mnie dzieje. Są gorsze dni, są lepsze dni, nie wiem, Dominika ma lepszy kawał albo słabszy, ale dalej jest „hahaha”. I to jest OK, to jest spoko. Tylko żeby poznać mnie, trzeba poznać mnie przez dłuższy czas. I ja naprawdę cały czas się uśmiecham, nie jest to wyreżyserowany uśmiech numer pięć do kamery, jak robię live’y.

Dzielenie się wiedzą za free. Zobaczcie, ja dostarczam tygodniowo kilkanaście godzin darmowej treści wideo, którą wy możecie oglądać. Nie oczekuję za to ani złotówki. Oczywiście to się przekłada później na sprzedaż książek i rozpoznawalność, która się przekłada później na inny biznes, ale dalej jest to za free. I znowu część z was mówi: „Wow! Super!”, a część – takie komentarze też widzę i słyszę – mówi, że: „Osman rozdaje za free content, który powinien być na jakichś płatnych platformach”. Ale znowu, oni nie rozumieją, że to jest część strategii, która będzie trwała długo. Ja nie jestem tutaj po to, żeby tą treść obić, znikać i za dwa dni mnie tutaj nie będzie, tylko cały czas myślę, w jaki sposób jeszcze efektywniej tę treść wideo dla was przygotowywać. I znowu, ta nowa ekonomia wdzięczności, nowa ekonomia nadawania wartości poprzez social media jest tym, co my robimy już naturalnie. I jeszcze raz wam podkreślę: my to robimy od miesiąca, od jednego miesiąca. Pomyślcie, co się będzie działo za dwanaście miesięcy.

Jeżeli teraz nie robisz contentu, nie dajesz wartości, czyli nie pokazujesz tego, co najlepsze w tobie, na przykład na Facebooku, to automatycznie tracisz szansę pozyskania fajnych kontaktów, biznesów i relacji. Nie robicie „Wow!” na przykład na mój Facebook live, a robicie „Wow!”, jak wrzucam zdjęcie, że byłem w radio, że byłem w telewizji, że byłem na jakiejś konferencji, że mam zdjęcie z tym czy z tamtym. Ja wiem, że to jest prosty mechanizm marketingowy, którego rzeczywiście świadomie używam, ale też chcę przekierować waszą uwagę z takiego „Wow! Byłeś na wywiadzie.” na „Wow! Dajesz merytoryczny content, który autentycznie można wdrożyć w życie, zastosować i móc realizować swoje cele w biznesie”. Ilość osób, która już wyszła z naszej, nie wiem, „szkoły internetowej”, to są setki, jeśli nie tysiące osób, które autentycznie wdrożyły nawet mikroporcje contentu i wiedzy od nas do swoich biznesów. Oni bardzo często o tym nie mówią, ale to widać, z jakiej szkoły ktoś przyszedł. I zaczęliśmy to robić w zeszłym roku, i co jakiś czas pojawiały się nowe kursy, nowe mastermindy, nowe grupy wokół nas, naszej społeczności, ale one się pojawiają i znikają, pojawiają się i znikają, a my cały czas jesteśmy. I to jest chyba ten wyróżnik, który mamy, na którym będziemy – cały czas budujemy, takie fundamenty, które budują te nasze przewagi.

Czy jesteśmy tym, czym widzą nas inni? Trochę tak, trochę nie. Mamy wpływ na to, jak oni nas widzą, ale według mnie nie można skupiać się na tylko fragmencie, nie wiem, jednym dniu czy tygodniu, w którym ktoś na ciebie patrzy, bo trzeba uwzględnić szerszą perspektywę. I znowu: dzisiaj, gdyby pani Marzena w radio nie zapytała mnie o całą historię, to widziałaby tylko porażki albo tylko sukcesy, a pytając mnie o szerszy kontekst ma jedno i drugie. Czyli widzi, jak mówi Alex Barszczewski, wojownika, któremu nie do końca zabliźnione rany nie przeszkadzają w kontynuowaniu kolejnych starć i wyzwań. I to jest piękna metafora, za którą jestem Alexowi wdzięczny. Ja usłyszałem ją od niego dwa-trzy lata temu i wtedy te rany były jeszcze mocno niezagojone. Teraz już jest OK, już o tym nie pamiętam, ale jak patrzę na swoje „plecy biznesowe”, to widzę, że one tam są, i one mnie ukształtowały.

Irek Połeć mówi: „Napisz jakąś swoją porażkę”. Było ich dużo, były małe, duże. Największa biznesowa, no to upadek mojej poprzedniej firmy, którą zamknąłem pięć lat temu. Porażka z tego tygodnia na poziomie wideo, że zrobiliśmy trzy godziny bardzo fajnego materiału, ale był bez dźwięku, nie wpięliśmy mikrofonu. Shit happens, trudno. A tych mniejszych w ogóle nie pamiętam, bo to nie ma żadnego znaczenia. Tutaj jest bardzo fajne pytanie od Dominiki: „Marcin, a mając tą wiedzę, którą dzisiaj masz, co byś zrobił biznesowo inaczej w przeszłości?”. Pracowałbym z podwykonawcami, czyli nie budowałbym tak dużego teamu, który miałem, tak jak miałem wtedy. Pracowałbym z podwykonawcami, którym zlecałbym na zewnątrz te rzeczy a miałbym u siebie core biznesowy. Pracowników zwolniłbym szybciej, jakieś cztery miesiące wcześniej.

Materiał będzie oczywiście na YouTube. Jeśli się podobało, to udostępnij. Dlaczego? Będzie mi bardzo miło, bo to będzie pokazanie mi że to, co dla was robię, jest wartościowe.

Dzięki. Trzymajcie się. Cześć.

Newsletter

Bądźmy
w kontakcie

Zapisz